Gdziekolwiek jestem, mam do czynienia z językiem. Słowa, słowa, słowa. Siłą rzeczy zwracam uwagę na to, jak coś jest napisane. A napisane jest różnie. Więc czasem się śmieję, a czasem rozpaczam

Uważam, że to, jak piszemy, jest naszą wizytówką. Wielu moich znajomych nie pasjonuje się językiem, a jednak śmieszą ich błędy ortograficzne albo inne wpadki językowe. A więc to, jak coś jest napisane, ma dla nas znaczenie. Nic dziwnego, bo we wszelkich tekstach chodzi przecież o to, żeby o czymś poinformować. A jeśli ich autor niefortunnie sformułował myśl, to albo nie będziemy wiedzieli, o co mu chodzi, albo będziemy potrzebowali chwili namysłu. Rzecz jasna nie wszystkie potknięcia językowe mają tę samą wagę. Jednych nawet nie zauważymy, inne wywołają uśmiech na twarzy, jeszcze inne mogą razić.

Poniżej umieściłam kilka zdjęć. Ciekawa jestem, jak dużo wpadek językowych uda ci się wychwycić.

Zaczynamy!

Zdjęcie 1. „W związku z planowaną wycinką drzew Prosimy o nie parkowanie na poboczu od 06 II 2017r.”
Zdjęcie 1. „W związku z planowaną wycinką drzew Prosimy o nie parkowanie na poboczu od 06 II 2017r.”
Zdjęcie 2. „Trasa Mostu M. Skłodowskiej - Curie; ul. Marymoncka”
Zdjęcie 2. „Trasa Mostu M. Skłodowskiej – Curie; ul. Marymoncka”
Zdjęcie 3. „Bony Upominkowe na Nasze usługi do nabycia w Salonie”
Zdjęcie 3. „Bony Upominkowe na Nasze usługi do nabycia w Salonie”

A teraz wesoła śmietnikowa twórczość:

Zdjęcie 4. „Pomieszczenie śmietnika”
Zdjęcie 4. „Pomieszczenie śmietnika”
Zdjęcie 5. „Altana śmietnikowa”
Zdjęcie 5. „Altana śmietnikowa”
Zdjęcie 6. „Altanka Śmietnikowa Wspólnot Mieszkaniowych”
Zdjęcie 6. „Altanka Śmietnikowa Wspólnot Mieszkaniowych”
Zdjęcie 7. „Choinki żywe”
Zdjęcie 7. „Choinki żywe”
Zdjęcie 8. „Parking tylko dla klientów supersam czynny w godzinach otwarcia”
Zdjęcie 8. „Parking tylko dla klientów supersam czynny w godzinach otwarcia”
Zdjęcie 9. „Z powodu choroby zakład nieczynny”
Zdjęcie 9. „Z powodu choroby zakład nieczynny”
Zdjęcie 10. „Bezskutecznie walczysz z nadwaga? Skorzystajz pomocy dietetyka Naturhouse”
Zdjęcie 10. „Bezskutecznie walczysz z nadwaga? Skorzystajz pomocy dietetyka Naturhouse”
Zdjęcie 11. „Kupie samochody”
Zdjęcie 11. „Kupie samochody”
Zdjęcia 12. Aktualizacja wniosku do żłobka państwowego
Zdjęcia 12. Aktualizacja wniosku do żłobka państwowego
Zdjęcie 13. „Osoby które nie odebrały rzeczy bądź butów proszę o kontakt”
Zdjęcie 13. „Osoby które nie odebrały rzeczy bądź butów proszę o kontakt”
głupio postawiony przecinek
Zdjęcie 14. „100% owoców wiśnia. Produkt owocowy z wiśni, słodzony, zagęszczonym sokiem jabłkowym”
Zdjęcie 15. „Karta do głosowania w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”
Zdjęcie 15. „Karta do głosowania w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.”

 I jak poszło? Niektóre zauważyłeś od razu, a nad innymi musiałeś się zastanowić? W niektórych nie znalazłeś żadnego błędu? Już spieszę z wyjaśnieniem.

 

Trochę o wielkich literach

To, co na znaku nie rzucało się w oczy, dziwi, gdy jest napisane w jednej linii:

„W związku z planowaną wycinką drzew Prosimy o nie parkowanie na poboczu od 06 II 2017r.”.

W związku z planowaną wycinką drzew Prosimy o nie parkowanie na poboczu od 06 II 2017r.

Przecież w środku zdania nie piszemy czasowników wielką literą… Na tablicy słowo „prosimy” może i jest pierwsze w linii, jednak nie jest pierwszym wyrazem zdania. Odnoszę wrażenie, że jesteśmy już przyzwyczajeni, że – jeśli w tego typu komunikatach wyraz zaczyna się od nowej linii – piszemy go wielką literą. Jednak jak widać na załączonym obrazku, warto się odzwyczaić…

Ciekawa jestem, czy zauważyłeś błąd ortograficzny w postaci rozdzielnej pisowni „nie” z rzeczownikiem „parkowanie”. „Parkowanie” nie jest rzeczownikiem? Jeśli nie rzeczownikiem, to czym? Czasownikiem? A czy czasowniki odmieniają się przez przypadki albo rzeczowniki przez osoby? Zobacz odmianę:

M. (kto? co?) parkowanie / nieparkowanie

D. (kogo? czego?) parkowania / nieparkowania

C. (komu? czemu?) parkowaniu / nieparkowaniu

B. (kogo? co?) parkowanie / nieparkowanie

N. (kim? czym?) parkowaniem / nieparkowaniem

Msc. (o kim? o czym?) o parkowaniu / o nieparkowaniu

Mam nadzieję, że teraz już jesteśmy zgodni, że „parkowanie” jest rzeczownikiem. A skoro jest rzeczownikiem, to z partykułą „nie” pisze się je RAZEM.

Pora, abym wspomniała o dwóch usterkach dotyczących zapisu daty. Zwróć uwagę, że na znaku jest mowa o szóstym lutego 2017 r. Zgodnie z zasadami jeśli w dacie dzień oznaczony jest cyfrą a nie liczbą (np. 6 a nie 12), to przed tą cyfrą nie piszemy zera. Czyli poprawny zapis to „6 II 2017”.

Brak spacji między „2017” a „r.” na pewno rzucił ci się w oczy, prawda? Bo to właśnie ta druga usterka.

Jedno zdanie a tyle błędów, nieźle prawda?

Są miłośnicy języka i są jego olewacze. Już słyszę swojego kolegę, który mówi: „Czepiasz się! Nie wymagajmy zbyt wiele od drogowców!”. Ale czy to naprawdę jest zbyt wiele? Nazwałabym to raczej nieznajomością elementarnych zasad pisowni polskiej. „Ktoś się po prostu zagapił”. No może, jednak – litości – to jest tylko jedno zdanie!

Ale żeby tylko błędów nie wytykać, chciałabym pochwalić autora za to, że prawidłowo rozdzielił zapis daty z cyfrą rzymską („II”). Inaczej wygląda interpunkcja przy oznaczeniu miesiąca za pomocą cyfry (liczbą) rzymskiej, a inaczej – arabskiej:

Spacja przed „r.” jest oczywiście obowiązkowa w obu wariantach.

znak drogowy Trasa mostu M. Skłodowskiej-Curie

Na pierwszy rzut oka ten drogowskaz wydaje się być w porządku, nawet skrót „ul.” jest napisany małą literą (co w Warszawie należy do rzadkości). Ciekawe, że nie mamy problemu z tym, żeby „ulica” napisać małą literą, za to wszystkie inne obiekty miejskie lubimy jakoś pisać literą wielką, np. ów most. A wbrew pozorom nie ma on specjalnych względów, mimo że mostów w miastach jest zdecydowanie mniej niż ulic. Z punktu widzenia ortografii podlegają one tej samej zasadzie – pisane są małą literą, tak samo jak każdy inny rzeczownik pospolity.

Jak już otrząsnąłeś się z szoku, to przyjrzyj się teraz nazwisku polskiej noblistki. Czy kreska między jego członami jest oddzielona spacjami? Jeśli jest – wielka szkoda, natomiast jeśli nie – autor drogowskazu ma u mnie plus! O co chodzi? Noblistka polskiego pochodzenia ma na nazwisko Skłodowska-Curie. Ma na nazwisko, a nie na nazwiska. Czyli „Skłodowska-Curie” jest jednym nazwiskiem (owszem, łączonym) i należy je zapisywać jak jedno słowo – RAZEM. Zgodnie z zasadami pisowni jeśli wyraz łączony ma w sobie wielką literę, należy przed nią umieścić dywiz, czyli krótką kreskę. Dotyczy to przede wszystkim nazwisk łączonych, ale też wyrazów typu: nie-Polak, kolor czarno-biały.

Bony Upominkowe na Nasze usługi do nabycia w Salonie

Zauważyłam, że stało się niejako zwyczajem, aby zapisywać wielką literą słowa, które dotyczą czegoś konkretnego, czegoś, co należy do autora, choć dla każdego innego człowieka jest zupełnie zwykłe. Na przykład gdy dostaję mejla od banku, w którym mam konto, to autor zupełnie niepotrzebnie pisze o tymże banku „Bank” – czyżbym miała pomyśleć o innym banku? No i to zdjęcie z drzwi salonu fryzjerskiego – czy przeczytawszy kartkę na drzwiach, przechodzień naprawdę pomyśli, że bony upominkowe na usługi tego salonu będzie mógł kupić w innym miejscu? Poza tym czy bony upominkowe to nazwa własna? A może te wielkie litery trzeba tłumaczyć chęcią upodobnienia naszej ortografii do niemieckiej, gdzie każdy rzeczownik tak się zaczyna?

Zastanawiam się też, czy przypadkiem autorzy takich komunikatów nie mają o sobie wygórowanego mniemania, aby nawet słowa odnoszące się do samego siebie szczególnie wyróżniać? Gdy czytam Biblię, to zaimki oznaczające Boga zapisywane są wielką literą (np. On, Jego, z Nim) i w takim kontekście jest to zupełnie zrozumiałe. Ale „Nasze usługi” i „Salon” to jednak drobna przesada… Po co ta wielka litera?

Śmietnikowa twórczość

20.Chodza-ulicami-ludzie-6-1

Eufemizmy to takie sformułowania, które nazywają coś nie wprost. Przykładowo żeby nie powiedzieć, że ktoś kłamie, powiemy, że mija się z prawdą. Najczęściej celem użycia eufemizmu jest poprawność polityczna lub chęć łagodniejszego opisu rzeczywistości. Są natomiast konteksty, gdzie omówienie jest zupełnie zbędne, np. na psią budę nie powiemy przecież „pomieszczenie psa”. No bo i po co? Tak samo zupełnie nie widzę sensu w tym, co wymyślają administratorzy nieruchomości jeśli chodzi o śmietnik. Co jest złego w tym słowie? Kogoś ono obraża? Źle brzmi? Osiedle jest jakieś ą-ę, żeby śmietnik nazywać „altan(k)ą śmietnikową” czy „pomieszczeniem śmietnika” (i to jeszcze wielkimi literami)? Jeśli ktoś zna powód nadawania takich dziwnych nazw, to niech zdradzi mi tajemnicę.

Na szczęście są jeszcze tacy administratorzy, dla których śmietnik to śmietnik. Uff!

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej (lub przypomnieć sobie) o wielkich literach, polecam lekturę artykułu pt. Co to są nazwy własne i kiedy używać wielkich liter.

Odpowiednie miejsce przymiotnika

Choinkowe zagadnienie zalicza się do takich sformułowań językowych, co do których wiemy, że coś nie gra, ale nie do końca umiemy powiedzieć co. Pospieszę więc z pomocą i podam kilka przykładów, które – jestem pewna – wszystko wyjaśnią:

Zdjęcie 7. „Choinki żywe”

Co masz w głowie po przeczytaniu tych przykładów? Zapewne to, że w języku istnieją zarówno zwykłe określenia rzeczowników – takie jak kolor czy rozmiar, jak i nazwy gatunkowe, czyli stałe, niezmienne połączenia rzeczownika i przymiotnika (Uwaga! Zawsze pisane małymi literami!). Zwróć uwagę, że te krótkie określenia opisujące cechy danej rzeczy mają swoje miejsce przed rzeczownikiem (jest to szyk prepozycyjny), a przymiotniki wchodzące w skład nazwy gatunkowej – po rzeczowniku (szyk postpozycyjny). Co więc miał na myśli autor tego szyldu?

Pomyyyylił się, no peeeewnie!

Trochę o domysłach i niedbalstwie

Ktoś mógłby powiedzieć, że w sumie co za różnica, jak jest napisane: „choinki żywe” czy „żywe choinki” – przecież wiadomo, o co chodzi. Niby tak. Niby. Bo język, jakim się posługujemy, dużo o nas mówi. I jeśli ktoś popełnia podstawowe błędy, rozpoznawalne dla większości użytkowników języka, naraża się na śmieszność. Weźmy na przykład taką tabliczkę:

parking dla klientów supersam, czynny godzinach otwarcia

Polszczyzna jest językiem fleksyjnym, to znaczy, że obowiązuje w niej odmiana przez przypadki. Zasadzie tej podlegają również zapożyczone rzeczowniki takie jak „supersam”. I tyle.

A co do tych godzin otwarcia, to powiem tak: Moja trzyipółletnia córeczka mówi już bardzo dobrze, ale oczywiście popełnia jeszcze błędy. Przykładowo pyta mnie czasem: „A dlaczego ciocia?”. Na takie pytanie trudno jest odpowiedzieć, bo brakuje podstawowej jego części. Analogiczny błąd popełnił autor tabliczki ze zdjęcia – w godzinach otwarcia czego?

Natrafiłam kiedyś na kartkę za szybą salonu fryzjerskiego:

20.Chodza-ulicami-ludzie-09b

To sformułowanie jest w stylu widocznej często informacji: „Po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się”. Co jest błędnego w obu zdaniach? Ano to, że w każdym z nich pierwsza część domyślnie odnosi się do innego podmiotu niż druga. Choroba dotyczy fryzjera, a dalej jest mowa o zakładzie. Kto odchodzi od kasy? Na pewno nie osoba, która potem ma nie uwzględnić reklamacji klienta. A to nie wynika ze zdania „Po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się”. Gdybym miała jakiś sklep, nie kupiłabym takiej tabliczki (a już na pewno nie z „się” na końcu zdania). Nie zapłaciłabym również osobie, która zaprojektowała taką naklejkę na szybie firmy Natur House:

20.Chodza-ulicami-ludzie-10b
znaki diakrytyczne

I jak tu zaufać takiemu dietetykowi, który nie przykłada wagi do własnego wizerunku? Jak można napisać z błędem nazwę własnej marki? Gdzie są spacje? Dlaczego zamazane są małe literki pod „Bezskutecznie walczysz z nadwagą?” (a raczej „nadwaga”). Ach te ogonki… Kto ich potrzebuje? Moim zdaniem pomijanie ogonków, czyli znaków diakrytycznych, charakterystycznych dla polszczyzny, to zwykłe niedbalstwo. Niedbalstwo, które sprawia, że autor tekstu prezentuje się jak jakiś nieuk. No nikt chyba nie chce być tak postrzegany, a już szczególnie wtedy, gdy wyznaje komuś miłość…

kocham cie inga

I co ta biedna Inga ma zrobić z takim oszpeconym murem? Co innego, gdyby dostała ładną kartkę, kwiaty, czekoladki… Ach, rozmarzyłam się!

Mój ulubiony przecinek

To były znaki diakrytyczne. A teraz trochę o innych kreseczkach, a raczej kreseczce – przecinku.

20.Chodza-ulicami-ludzie-13b

Poniższe zdjęcie przesłała mi czytelniczka blogu. Nie spodobały jej się dwie rzeczy – brak przecinków i oczywiście komiczne sformułowanie tego ogłoszenia. Jego autor chyba nie wziął pod uwagę, że buty też są rzeczami. Przecinków oczywiście brakuje przed „które” i po „butów” – przecinki te powinny więc wydzielić zdanie podrzędne (więcej na ten temat w artykule pt. „Szkolny mit: Przed „i” nie stawiamy przecinka cz. 2”). Tak sobie myślę, że warto byłoby też inaczej sformułować całe zdanie, bo w tego typu ogłoszeniach używa się raczej konstrukcji „ktoś jest o coś proszony”. Po tych poprawkach zostaje nam: „Osoby, które nie odebrały swoich rzeczy, proszone są o kontakt”.

20.Chodza-ulicami-ludzie-12b

Moja córeczka chodziła do państwowego żłobka. Uważam, że swoją misję wypełnił on fantastycznie.  Tylko jedną rzecz bym zmieniła – na szczęście nie dotyczy ona opieki nad dziećmi. Osoby odpowiedzialne za treść strony internetowej mogłyby się bardziej przyłożyć do interpunkcji. Rozumiem, że może zabraknąć jednego przecinka. Ale tu nie ma ich w ogóle! Jak brzmi przedostatnie zdanie? No musi tam być przecinek, litości! Tak samo te spacje przy nawiasie – to tak, jakby przed kropką kończącą zdanie dać spację. No i ten „żłobek I-go wyboru”. Jestem pewna, że żaden rodzic nie pomyliłby się w odczytywaniu liczby porządkowej żłobka, gdyby nie było końcówki „-go”. Uwaga, uwaga, ogłaszam wszem wobec i każdemu z osobna, że dopisywanie końcówek fleksyjnych do cyfr (liczb) jest błędne. Nikt przecież nie napisze: „coś się działo w XV-ym wieku”. Po to używamy zapisu liczbowego zamiast literowego, aby tekst był przejrzysty. A te niby-pomoce po kreseczce działają raczej odwrotnie (a mnie dodatkowo drażnią).

Nie wiem, co wprowadza większe zamieszanie – jeśli przecinka nie ma, czy jeśli jest głupio postawiony. Profesor Miodek powiada: „Irytują mnie mnie głupio postawione przecinki”. Mnie też.
Znalezienie dżemu, który nie jest dosłodzony cukrem, graniczy z cudem. Udało mi się to, choć miałam przez chwilę moment zawahania, gdy rzuciłam okiem na etykietę:

głupio postawiony przecinek

W drugiej linijce jest informacja, że dżem jest „słodzony”. Przecinek po tym słowie sprawia, że myślimy o cukrze. Z kolei w trzeciej linijce jest dodane, że to słodzenie ma swoje źródło w soku jabłkowym. Potwierdzenie możemy znaleźć w liście składników.

Dodatkowo na tej etykiecie śmieszy mnie sformułowanie „100% owoców wiśnia” i zdanie „Po otwarciu przechowywać w warunkach chłodniczych”. Warunki chłodnicze to lodówka, prawda? Ciekawe który klient detaliczny ma warunki chłodnicze gdzie indziej niż w lodówce. Nie można było więc od razu o niej napisać? Po co ten formalizm? Zdanie widnieje na słoiku z dżemem, a nie w piśmie urzędowym. Bo w pismach urzędowych miejsca na komizm nie ma. Nie ma go szczególnie, gdy chodzi o sprawę wagi państwowej.

W maju 2015 r. wybieraliśmy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Na karcie do głosowania było zaledwie kilka zdań. I dwa błędy. Naprawdę nie można było dać tego do sprawdzenia jakiemuś redaktorowi? Tu nie chodzi o dżem ani znak drogowy, ale o wybór głowy państwa! Błędy tutaj to nawet nie wstyd, tylko skandal i kompromitacja!

Jakie to błędy?

20.Chodza-ulicami-ludzie-15b

Pierwszy to niepotrzebna kropka w tytule karty. Nie jest ona przecież bibliografią pracy dyplomowej, żeby po tytule stawiać kropkę! Po tytułach nie stawia się kropek!

Drugi błąd to niepotrzebny przecinek po „kandydatów”. Niech mi autor zdania wyjaśni, dlaczego w zdaniu pojedynczym oddzielił przecinkiem podmiot od orzeczenia. Bo przecież „postawienie” i „niepostawienie” są rzeczownikami, a nie czasownikami, więcej – są podmiotem zdania! Widać to dobrze, gdy się je skróci:

„Postawienie lub niepostawienie znaku „x”, powoduje nieważność głosu”.

Pytam więc: po co komu ten przecinek?

Chodzą ulicami ludzie i patrzą na to, co piszą inni ludzie…

5 odpowiedzi

  1. Jednak się czepiasz. Oczywiście, że należy ludziom zwracać uwagę, kiedy popełniają błędy, ale raczej nie w ten sposób. Jeśli ktoś takie błędy popełnia, to jest pewnie nieukiem i takich Twoich wywodów nie zrozumie. Lepiej podać wskazówkę, regułkę, którą łatwo zapamiętać oraz podać wersję prawidłową. Tobie jednak głównie chodzi o to, żeby pokazać jaka jesteś mądra.
    Ludzie robią o wiele bardziej rażące błędy, już nawet nie chodzi mi o ortograficzne, ale takie, że trudno zrozumieć sens zdania: „-ą” zamiast „-om” i odwrotnie, „tak że” zamiast „także”, „bynajmniej” w znaczeniu „przynajmniej” i wiele innych.

    1. Każdy popełnia błędy, każdy może je poprawiać. Tylko po co ta zgryźliwość? Jeśli jesteś na mnie zły, bo na własnej stronie umieściłam artykuł, który Ci się nie spodobał, cóż… musisz jakoś z tym żyć. A jeśli znajdziesz gdzieś zapisane błędy, o których wspomniałeś, wyślij mi zdjęcia – chętnie napiszę o nich kolejny post. To będzie twórcze, nie uważasz?

  2. „06” na znaku drogowym ma uzasadnienie. Niestety zawsze istnieje ryzyko, że gołe „6” ktoś by przerobił na „16” bądź „26”. Natomiast zanim skrytykujemy „warunki chłodnicze”, przydałoby się pogrzebać w przepisach, bo może takie a nie inne określenie ma tam swoje uzasadnienie? O ile mi wiadomo, dobrą praktyką jest uznawanie za warunki chłodnicze temperatur od 0 do 7 stopni. Lodówkę możesz sobie ustawić na 9, jeśli masz taką ochotę. Lodówkę możesz też meć zepsutą i może nie trzymać temperatury. Albo możesz być trollem lub zniezbyt inteligentnym człowiekiem, który włoży dżem do wyłączonej lodówki, a potem będzie się awanturować, bo dżem się popsuł. Nie z takimi sprawami ludzie się do sądu zgłaszali, więc producenci wolą, żeby informacja na opakowaniu była śmieszna, ale jednoznaczna. Tak że poprawność językowa poprawnością językową, a życie życiem.

    1. Coś w tym jest. Nie wzięłam pod uwagę takich subtelności. Choć wydaje mi się, że dla niezbyt inteligentnego człowieka mimo wszystko bardziej zrozumiałe jest stwierdzenie „lodówka” niż „warunki chłodnicze”. Ale się nie upieram, nie jestem z tych, którzy do upadłego bronią własnego zdania. Z jakiegoś powodu producent wybrał jednak „warunki chłodnicze”. Dla mnie po prostu jest to niedopasowanie stylu do sytuacji i dlatego o tym napisałam.
      Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wartościowy komentarz!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.